sobota, 8 lutego 2020

Samopoczucie...

Kiedy już byłam pewna, że polecę pojawił się niepokój... Najbardziej stresowała mnie wielogodzinną podróż samolotem. Nie boję się latać,ale nasłuchałam się o problemach związanych z długim lotem.Wyobrażałam sobie, że na pewno mnie to wszystko spotka z zakrzepicą włącznie. Opowieści o przystosowaniu się do zmiany czasu były również szokujące.Mam swoje lata i bagaż chorób więc stres był..Nic strasznego się nie wydarzyło, a jedynym problemem był brak prysznica przez 24 godziny...i to wszystko..W Doha(Emiraty Arabskie) wsiadłam wieczorem do samolotu i wysiadłam rano w Wietnamie.Stopy mi nieco spuchły,ale w domu też mi puchną,a jakiegoś złego samopoczucia związanego z różnicą czasu wogóle nie było. Tak więc nie udzielę żadnych złotych rad,bo nie miałam żadnych problemów. Mój przyjaciel obawiał się, że doznam kulturowego szoku,ale nas Polaków to chyba nie dotyczy... Osoby z mojego rocznika, nieco wcześniej i nieco później, czy pamiętacie stojące w sklepach "spluwaczki"?? Papier toaletowy przypominający tekturę?Jaką dominującą rolę miał w domu ojciec? Dyscyplina lub pasek skórzany wiszący w widocznym miejscu? Egzotyka? Nie - polskie realia.To wcale nie było tak dawno...W Wietnamie mężczyźni są bardziej wycofani niż kobiety, które wciąż się uśmiechają i bardzo się to udziela. Nie można nie odwzajemnić uśmiechu, zwyczajnie się nie da..Zakochałam się w Hoi An... Zostajemy tu dłużej, szukamy mieszkania...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz