wtorek, 31 marca 2020

Dwa miesiące w Azji

Dwa miesiące temu przyleciałam do Da Nang. Romantyczne spotkanie na lotnisku, po czterech miesiącach rozłąki znów mój świat zamknął się w Jego ramionach. Przyleciałam z bezpiecznej Europy, z bagażem niepokoju, bo przecież jestem w samym epicentrum zagrożenia. Po dwóch miesiącach nie mam do czego wracać... Europa jest zagrożeniem dla reszty świata. Polski rząd próbuje coś robić ale np. nie ma obowiązku noszenia masek, co tutaj jest nie do pomyślenia. Nie odważyłbym się poruszać po hotelu bez maski, albo wyjść na ulicę, czy do sklepu. Bez problemu dostosowałam się do obowiązujących zasad i nie czuję tego jako zamach na moje prawa. Przed wejściem do sklepu mierzą temperaturę, dziwne, ale daje to jakieś poczucie bezpieczeństwa. Nie ma ograniczeń ilości osób w sklepie czy na ulicy, nosimy maski, nie witamy się, myjemy ciągle ręce. Menadżer hotelu pozwolił nam wieczorem korzystać z basenu, więc po kolacji pływamy. Jestem w kraju, którego wogóle nie mieliśmy w planach. Czujemy się tu bardzo dobrze. Powrót do Polski oddała się coraz bardziej . Takiego scenariusza  nie przewidywaliśmy. Nie odczuwam żadnego stresu, ale mam przy sobie człowieka, który dba o nasz komfort życia, zapewnia dach nad głową...dziwne to wszystko... Nie mamy żadnych planów, żyjemy dniem dzisiejszym, co będzie jutro?  Tego nie wie nikt

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz