Daremnie szukam Coala wśród wielkich eukaliptusów.
Lunch zjedliśmy nad Valley Lake. Drugie wulkaniczne jezioro w pobliżu Blue Lake. Wokół jeziora piękny park.
Wiatr wieje z przerwami. Ponieważ nie ma bieżącej wody, Garry nabiera wiadro wody z rzeki i w krzakach mam łazienkę 😀
Nie ma zwlekać, bo około 19 robi się ciemno i za nic nie wejdę w ten gąszcz traw, krzaków i wszystkiego co tam żyje wewnątrz 😀. Wiatr się nasila, więc szybko przygotowujemy kolację ze słodkich ziemniaków i zamykamy vana. Jest ciepło i przytulnie. Wieczorem kładę się spać w Australii, a rano się budzę na Alasce...
Nawet nie wyobrażacie sobie, jak jest zimno. Tak wyglądam o poranku. Ja , kobieta z zimnej Polski😂 Mam na sobie cztery warstwy odzieży i minie trochę czasu nim zacznę zdejmować je z siebie.
O godzinie 10.30 przekraczamy granicę stanu Południowa Australia. Jedziemy na kemping w Mount Gambier. Zatrzymujemy się najpierw nad Blue Lake. Niesamowite miejsce. Jezioro znajduje się w kalderze wygasłego wulkanu i stanowi źródło wody pitnej dla miasta i okolic. Gdy zaświeciło słońce kolor wody zachwycający. Piękny, głęboki błękit.
Dojechaliśmy na miejski Caravan Park. Trochę czasu spędziłam pod cudownie ciepłym prysznicem. Ładujemy wszystkie urządzenia, które tego wymagają. Powerbanki sprawdzają się idealnie. W przeciwnym razie nic bym nie napisała . Garry napełnia kanistry wodą. Taki parking z korzystaniem z prądu kosztuje około 40 dolarów za noc.
W centrum miasta znajduje się się niesamowite miejsce.
Umpherston Sinkhole – lej zapadliskowy powstały po zapadnięciu się jaskini, na dnie którego znajduje się wspaniały ogród, w nocy odwiedzany przez oposy.
Nie da się tego opisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz