środa, 30 marca 2022

Mira w australiskim buszu- część 2

Opuściliśmy Green Hill Lake.Ruszyliśmy w kierunku gór nad jezioro Landsdale.
Krótki przystanek w miasteczku Arrarat.
Ratusz . Mnóstwo małych sklepików i restauracji.
Kolejne ładne miasteczko.
Ruszamy dalej, aby spędzić może dwie noce nad jeziorem Lonsdale.
Pora lunchu, więc krótki postój na lody. W pobliżu ogromny kemping, gdzie jest nawet basen!
Lody jemy w towarzystwie odważnych , białych papug.
Docieramy na kemping. Jesteśmy sami.Nie ma bieżącej wody ani elektryczności. Jezioro Landsdale jest olbrzymie, ale pomijając sinice, kąpiel jest i tak niemożliwa ze względu na... zimno!
Jest zwyczajnie zimno! Wieje bardzo silny wiatr, co potęguje uczucie chłodu.
Spędzamy noc. Wiatr jest tak silny, że kołysze wanem. Garrego to usypia, mnie w  końcu też😊
Rano jemy pośpiesznie śniadanie, które przyrządził Garry i w towarzystwie jeszcze silniejszego wiatru i pakujemy się do auta.
Przed nami trzy godziny jazdy do Fort O'Hare Dartmoor.
Wszystko jest tak jak sobie wyobrażałam.
Nigdy nie żyłam w luksusowych warunkach. Teraz van jest moim domem i jest mi z tym dobrze. 
Jutro ruszamy dalej, tym razem pewnie spędzimy noc na kempingu na wypasie.
Czasami ciepły prysznic jest niezbędny😂

1 komentarz:

  1. przeczytane,i tak u Was cieplutko,dzisiaj w Bydgoszczy rano -2 st.. Przyjemnosci

    OdpowiedzUsuń