Nawigacja doprowadziła nas obsadzoną bujną roślinnością drogą pod wejście główne hotelu.
Oczy otworzyły się nam szeroko. Mówię nam, bo jechało nas trzy dziewczyny, z czego dziewczyny to w zasadzie dwie, no i jedna babcia, czyli ja. To było pierwszego czerwca, czyli w Dzień Dziecka, więc po drodze trzeba było zaliczyć Mac Donalda, bo bez tego ani rusz, tradycja musi być. Tłumy wewnątrz potwierdziły tą tezę.
Wejście główne:
Przez kilka lat spędzałam czas w hotelach azjatyckich, kąpiących od złota i przytłaczającej ogromem marmurowej przestrzeni. Tutaj zdecydowanie stonowane przytulne wnętrze.
I wszystko jasne. Cudo. Telewizor wyłącznie do słuchania muzyki. Hotel nie posiada telewizji kablowej ani naziemnej, goście mają spędzić tutaj czas w strefie wyciszenia. Szczególnie w obecnej sytuacji w Polsce, to dobry pomysł. Kasia z Agą odjechały, mam nadzieję, że mnie odbiorą na koniec pobytu. Cała oferta tego resortu jest oczywiście dostępna w internecie. Z ciekawostek zasługują na uwagę strefy bez tekstyliów. W określonych godzinach możesz się tam udać odziana jedynie w szlafrok lub ręcznik.
Ponieważ noce nadal są chłodne, a besen zewnętrzny nie jest podgrzewany, korzystam z kompleksu term wewnątrz hotelu.
Basen zewnętrzny wygląda tak:
Baseny termalne wewnątrz również prezentują się świetnie. Bardzo dobrze przygotowana część przebieralni. Od szafek na garderobę, prysznice, toalety i stanowisko do suszenia włosów. Tak wyglądają szafki, w których zostawia się rzeczy.
A tutaj się konserwujemy solą i wygrzewamy.
Jednak zjeść też coś trzeba. Kromerowo to mała wieś. Przy hotelu jest stacja paliw, więc coś niecoś można kupić. Mnie osobiście niczego nie brakuje. Każdego dnia serwis sprzątający dostarcza dwie małe butelki wody mineralnej oraz standardowo herbatę, kawę i cukier. Śniadania serwowane są w formie bufetu w restauracji na parterze budynku.
Pierwszego dnia pobytu, dziwiłam się, czemu tyle stoi kanap i foteli w korytarzach...teraz się już nie dziwię. Trzeba jakoś dojść do pokoju, a windy tutaj nie ma.Po takim posiłku...W pakiecie mam również obiado - kolację. Muszę szczerze przyznać, że mężczyzna się daniami oferowanymi z karty Pakiet Menu nie nasyci. Jak dla mnie rewelacja i wystarczająco. Podane pięknie.Pakiet obejmuje zupę, danie główne i deser. W zasadzie jeśli chodzi o kolację, to umiarkowane ilości jedzenia są jak najbardziej wskazane.
Moje wrażenia: miejsce godne polecenia, otoczenie, czystość, bardzo dobra kuchnia, świetny relaks. Jest drogo. Jestem ogromnie wdzięczna za taki prezent. A potem....za jakieś dwa miesiące, w Australii czeka na mnie to:
Dziękuję za uwagę i do następnego 🙂.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz