poniedziałek, 15 lipca 2024

Koniec pobytu w Maryborough.

Życie w tym domu kręciło się wokół psów.
Jak widać na załączonym obrazku chyba obyło się bez większego stresu. Kiedy w środę 10 lipca wreszcie przestało padać pojechaliśmy na plażę.
Stanęłam na piaszczystej plaży Pacyfiku. Co się czuje, kiedy staniesz w miejscu, o którym myślałaś, że nigdy nie staniesz?Trudno uwierzyć. Brzeg usłany muszlami i martwymi cząstkami rafy koralowej. Ponieważ nie wolno takich pamiątek przywozić, trochę pozbierałam i zrobiłam zdjęcie.
Pogoda dopisała i można było przejść się plażą. 
Plaża naprawdę ogromna, ludzi bardzo mało, bo to jednak zima, ale karawanparki i hotele pełne.
Dokładnie za tydzień ruszamy dalej na północ i będzie jeszcze cieplej.
Maryborough, to ładne miasto, a
rzeka dodaje temu miejscu niepowtarzalnego uroku.
Wzdłuż brzegu rzeki rozciąga się piękny park. Oczywiście znajdziemy w nim miejsca poświęcone australijskim żołnierzom. Tablice informacyjne, rzeźby , płaskorzeźby oraz można przysiąść na ławce i słuchać lektora objaśniającego , czego to memorialne miejsce dotyczy. 
Miałam okazję stanąć wśród powietrznych korzeni Banianów.
Drzewa wyglądają jakby chciały gdzieś iść... trochę symboliczne, bo też jestem w drodze od kilku lat. Jutro, 17 lipca opuścimy wcześnie rano ten piękny dom, pożegnamy zwierzaki, które chyba nieco rozpuściliśmy.... nawet rybki wyglądają jak piłki golfowe.  No,  ale jak przejść obojętnie, kiedy widzisz te małe pyszczki wystające z wody? Dziś wielkie sprzątanie, pranie i pakujemy nasze klamoty do auta. Przed nami 400 kilometrów i dojedziemy do domu kolejnej córki Garrego.
Będą piękne plaże i trochę cieplej.
Ciąg dalszy nastąpi 😀

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz