Trasa została starannie wyznaczona, miejsca noclegowe zarezerwowane. Jaki jest cel podróży? Otóż przez lipiec i sierpień będziemy opiekunami domów. Usługa ta jest bardzo popularna w Australii i stwarza możliwość pobytu z darmowym dachem nad głową. Oczywiście nie jest to w żadnym razie usługa płatna, bowiem nie mogę sobie pozwolić na nielegalny dochód uzyskany w Australii. House sitters, tak to się nazywa po angielsku, stwarza możliwość do spędzenia czasu w różnych regionach Australii, a właścicielom domów na wakacje.
Garry stworzył swój profil, również opisał krótko mnie, poparł swoją kandydaturę referencjami. Jest mnóstwo agencji zajmujących się kojarzeniem właścicieli z ewentualnym opiekunem domu.
Dla mnie, to zupełna nowość, na szczęście Garry ma doświadczenie, poparte pozytywnymi referencjami, a ja chyba porobię zdjęcia, jak mieszkanie wygląda w pierwszym dniu, żeby tak samo wyglądało w ostatnim dniu naszego pobytu.
Tyle mniej więcej wprowadzenia, teraz przed nami długa podróż.
Startujemy z Woodend w stanie Wiktoria, docelowe pierwsze miejsce to Maryborough w stanie
Queensland. Mapa przedstawia stan Nowa Południowa Walia. Trochę drogi przed nami.
Stary klasyk z 1998 roku, nazwany przeze mnie pieszczotliwie FORDuś, mam nadzieję zawiezie nas w całości do celu .
Następna relacja z pierwszego tygodnia podróży, będzie w kolejnych częściach bloga.
Pierwsza noc w Melbourne....no cóż, po ponad dwudziestu godzinach podróży nie ma nic lepszego niż szklaneczka ginu.
Nie muszę chyba dodawać, że z samolotu wybiegłam jak rącza łania, starając się nie stresować ponurakami w mundurach, bo w końcu nie są po to, żeby było miło, tylko strzegą granicy.
Ciąg dalszy nastąpi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz