niedziela, 7 maja 2023

Bali - miejsce, gdzie rodzą się uczucia.

Lot z Melbourne trwał sześć godzin i w środku nocy 26 kwietnia dotarliśmy do resortu Melasti w Legian.
Jak to mówią: " Pierwsze śliwki robaczywki" i od razu wymieniliśmy pokój.
Za dużo nie widziałam, bo czarna noc już była, ale za to rano, taki widok z balkonu:
Legian to obszar na zachodnim wybrzeżu Bali w Indonezji, na północ od Kuta i na południe od Seminyak, otoczony Oceanem Indyjskim . Nie przepadam się za miejscowościami na wybrzeżu, bo : za dużo turystów, za głośno i czasem za tłoczno w restauracjach. Wiem, że to trochę śmiesznie brzmi, bo przecież mieszkam obecnie w Gdyni, ale też się cieszę, gdy sezon dobiega końca.
Garry umówił się ze swoją rodziną, co też może śmieszyć, bo przecież wylecieliśmy z Australii, ale uwierzcie mi, że łatwiej się spotkać na Bali niż w odległych stanach Australii. Tak więc spędziliśmy rodzinny tydzień z Andrew - syn i Tanya - siostra Garrego.
  Humory dopisywały, podkręcane naprawdę smacznym piwem.
     
Nasz resort z bardzo dobrą lokalizacją, zaraz przy plaży, wyposażony w trzy baseny, piękny ogród i  serwujący bardzo dobre śniadanie, gwarantował naprawdę  świetny wypoczynek.                                  
Drugi basen i droga do restauracji na śniadanie.
   Oczywiście nie może zabraknąć rzeźb, przecież to Bali.
Bardzo lubiliśmy wczesne śniadanie, bo wówczas słońce pięknie podkreślało zdobienia frontu restauracji, szum oceanu i widok na plażę zapewniał naprawdę       niesamowity klimat.                                   
            Odwiedzaliśmy  siostrę Garrego, która mieszkała w resorcie oddalonym około 400 metrów , po drodze mijając             oczywiście rzeźby oraz bardzo, ale to   bardzo oryginalne skrzyneczki               elektryczne. Zawsze mnie zdumiewa, jak to możliwe, że mamy wogóle prąd???       
 Tak, to miejwięcej wygląda 😳
Ale mam jeszcze jedną ciekawostkę....
Otóż idąc te 400 metrów wzdłuż plaży, mijamy małe, drewniane budki, prawie jedna przy drugiej.                                  
A co w tym ciekawego? Przecież na polskim wybrzeżu, takich budek w sezonie od groma. Z lodami, frytkami, goframi, kawą, pamiątkami znad morza...          
Tak, może i podobnie, tylko że w tych    budkach od samiutkiego rańca, serwuje się wódę i piwo.                                        
Godzina 8,30, a do mnie śmieją się           wszystkimi kolorami tęczy połyskujące  butle z wódką.                                          
Plażą rządzi Smirnoff, no naprawdę godny swojego   pochodzenia,  bo przecież z   carskiej Rosji się wywodzi. Pijcie jednak kochani, bez wyrzutów sumienia, bo od jakiegoś czasu, właścicielem marki jest   angielska firma Diageo. Restauracje przy plaży wszędzie wygladają podobnie.                                   
                      
Poraz pierwszy miałam okazję zobaczyć wpływ   pełni  księżyca na ocean.Woda     cofnęła się niesamowicie daleko                

    
I to by było na tyle wspomnień z Legian.
A gdzie tytułowe uczucia?  No cóż jak w tytule filmu: " Jedz, módl się i kochaj", wszystko się zgadza: jedzenie pyszne, ja się modlę, a uczucia rodzinne były      intensywne...                                           
                                
                                    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz