wtorek, 14 marca 2023

Czas pakować walizkę.

Trudno w to uwierzyć, ale dobiega końca nasz dwumiesięczny pobyt w Azji. W przyszłym tygodniu lecimy do Australii.
 Cały miesiąc spędziliśmy w miasteczku Ao Nang leżącym w prowincji Krabi nad morzem Andameńskim. Czy polecam to miejsce? Zdecydowanie tak. Jednakże, jeżeli preferujecie spokój i ciszę, to w żadnym razie nie należy wybrać hotelu w centrum miasta lub blisko plaży. Nasz hotel Andaman Pearl Hotel, to wymarzone miejsce dla ceniących pobyt z dala od tętniącego, również w nocy centrum miasta.
Tak wygląda w ciągu dnia ulica wzdłuż hotelu.
W jedną i drugą stronę 😀. Oczywiście wieczorem pojawiają się ludzie, bowiem od godziny osiemnastej otwarte już są wszystkie restauracje, oferujące kuchnie z różnych stron świata i chętnych zjeść kolację nie brakuje. Na szczęście nie ma nocnych klubów. Atmosferę tego miejsca uzupełnia taki widok:
Tej krowie towarzyszy zawsze mała biała czapla. Ponieważ jesteśmy w Azji, to nie może zabraknąć kabli....ten widok mnie zdumiewa, bo nie mogę pojąć, jak to wszystko działa, mam internet, tv, klimę , oświetlony basen....szok.
No czasem kabelek sobie dynda...

Staram się ominąć, kiedy pada deszcz....
Żeby nie było za bardzo sielsko, to takie strumyczki o bardzo nieprzyjemnym zapachu, tak jak kabelki, są elementem krajobrazu.
Są również miejsca, które mnie smucą, bo świadczą o czyjejś porażce, finansowej stracie , utraconych planach.
Jest tego całkiem sporo.
Nasz hotel zatopiony w bujnej, tropikalnej zieleni, wygląda zacznie lepiej od wybetonowanych resortów. 
Nie twierdzę, że ten obiekt jest brzydki, ale w naszym czujemy się cudownie.
Wszystko wokół kwitnie, kolorowe kwiaty i mocna, intensywna zieleń, nadaje klimat temu miejscu. 
Bardzo wysokie drzewa, o bujnych koronach i stosunkowo pozbawionych gałęzi pniach, ubogaca się, wszeczepiając  inne gatunki roślin. Wygląda to niezwykle atrakcyjnie i zapewne nie szkodzi drzewu.
Bardzo popularny jest zwyczaj trzymania ptactwa w klatkach, ja jestem zdecydowanie przeciw i najchętniej bym je pootwierała, ale oczywiście tego nie zrobię.
U nas jest też ptasi dom, ładnie wygląda, ale cóż... mnie ten widok nie cieszy.
Nasza cicha ulica, oprócz restauracji oferuje wszystko, co turyście do życia potrzebne. Salon masażu,to już tutaj obowiązkowo, fryzjer, wynajem pojazdów i oczywiście pralnie .
A kiedy dojdę do głównej ulicy, to jest kantor otwarty cały tydzień i sklep.
7 Eleven...mój ulubiony, jedyny najlepszy. Boże, jak ja tęsknię za polską" Żabą ".
Ten sklep, to taka trochę skromna kopia, ale najważniejsze, że jest. Tutaj sieć tej firmy jest tak popularna, jak "Żabka" w Polsce.
Można kupić nawet to:
Wygląda, a co najważniejsze, że również smakuje, jak polska szynka konserwowa.
I teraz hit roku: tutaj wędliny, które w naszym rozumieniu jemy na zimno na chleb, grzeją. Tak , je się ciepłe. Pani w sklepie zawsze mnie się pyta, czy ma mi to podgrzać w kuchence mikrofalowej.
Na śniadaniu w naszym hotelu, szynka z kurczaka jest podgrzewana razem z parówkami. To moje pierwsze takie doświadczenie.
Po dwóch miesiącach pobytu w miejscach z dominującym islamem, zmieniłam o sto procent postrzeganie ludzi i ich kultury.
Tak ogromna życzliwość, która nas tu spotkała, jest wzruszająca. Wszystko zaczęło się od tego, że ja sprzątam po sobie, znaczy się, nie zostawiam stołu, przy którym jemy w odrażającym bałaganie. Po dwóch dniach, pani sprzątająca salę śniadaniową , podeszła do mnie, ukłoniła się i podziękowała.
A potem, to już poszły konie po betonie.
Każdego dnia dostajemy prezent w postaci jedzenia, które możemy zabrać do pokoju. Dziś Garry się odważył i przytulił szefową, chociaż tego się nie robi muzułmance. Pani nie tylko się nie odsunęła, ale trwała w tym uścisku.
Dostajemy owoce i warzywa, to co lubimy najbardziej, no i oczywiście słodycze.
Szefowa przynosi zapakowane w pudełeczkach. Najchętniej, bym ją wycałowała, ale nie zrobię tego.
Nie umiem tego wytłumaczyć, czy to że okazuję szacunek dla ich pracy?
Kobiety w chimarze są tutaj kierowcami tuk-tuków, prowadzą restauracje, szefową naszego hotelu jest muzułmanka też cały czas  ubrana w chimar.
To nie jest to samo, co w Dubaju, Iranie, czy innych miejscach, gdzie burka, to więzienie.
Chimar wygląda tak:
Tutaj kobiety, mają kolorowe nakrycia głowy, czasem ozdobione łancuszkami lub perełkami. W Malezji zdecydowanie dominowała czerń.
W przyszłym tygodniu zaczyna się Ramadan, więc będą trochę utrudnienia.
Nas już to nie dotyczy. 
Z początkiem Ramadanu opuszczamy Tajlandię.
Pobyt tutaj wiele mnie nauczył. To co na zewnątrz wygląda groźnie, nie musi być takie w środku. Żeby o czymś dyskutować, należy najpierw poznać kontekst.
Phuket jest opanowane przez Rosjan, podobno jest ich około trzystu tysięcy.
Tajlandia jest otwarta dla rosyjskiego turysty, w moim, basenie mała Rosjanka dogadała się z małym chłopcem ze Skandynawii, wymieniali się zabawkami .
Jeżeli masz coś przeciwko, raczej nie przyjeżdżaj.
Gubernator Bali wystąpił o natychmiastowe wycofanie wiz dla Rosjan i Ukraińców, którzy zaczęli przenosić swoją wojnę na terytorium Indonezji.
Będziemy tam w maju , oczywiście jak dożyjemy.
Za tydzień się odezwę z chłodnej Wiktorii, z małego miasteczka Woodend.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz