Po sześciu godzinach lotu, ale za to po całym dniu spędzonym na lotnisku w Melbourne, ze względu na konieczność wykonania testu PCR, siedemnastego maja, o drugiej w nocy dotarliśmy do hotelu. Dwa dni później zniesiono obowiązek wykonania testu PCR przed podróżą na Bali. No cóż....
W Australii test wykonuje się przed lotem na lotnisku. Czekaliśmy dziewięćdziesiąt minut, otrzymaliśmy wyniki i udaliśmy się do specjalnego punktu, gdzie je wydrukowano. Wszystko bardzo sprawnie, ale przez to spędzasz mnóstwo czasu na lotnisku, a przecież jeszcze kilku godzinna podróż samolotem. Kiedy dwanaście godzin później wreszcie lądujesz w łóżku, to naprawdę sprawia radość.
Siedemnastego maja rano zobaczyłam, gdzie mieszkamy. Piękny apartament z pięknym balkonem, basen i wszędzie rzeźby. Ubud, to jedna wielka galeria sztuki. I ta zieleń... zachwyciła mnie dwa lata temu na Sumatrze, na Bali jest to samo. Jest gorąco i to bardzo, ale o wiele lepiej niż było w Tajlandii, gdzie przy tej samej temperaturze, nie szło oddychać.
Każdy budynek tego resortu dosłownie ginie w obfitości roślin.
Widok na basen z naszego balkonu.
Niesamowita, bujną roślinność Indonezja zawdzięcza wulkanom. Cykl życia, kiedy po apokalipsie wszystko się odradza wybuchając ferią barw, obfitością kwiatów i owoców. Codziennie, wychodząc z domu, spoglądam na niego...
Ogromny, czynny Agung. Dziwne uczucie...
Są ludzie zafascynowani wulkanami, ja do nich nie należę, ale trudno mi określić, to co czuje cała sobą, gdy na niego patrzę.
Strach? Fascynacja? Nie wiem, ale kiedy wyłoni się zza chmur, trudno oderwać wzrok.
Na trzeci dzień oczywiście jak to ja, padłam. Garry mówi, że byłam w połowie martwa, hahaha. Ostra biegunka, mimo że piłam tylko wodę butelkowaną, a jemy tylko w restauracjach, bo tu nie ma ulicznego jedzenia, tak jak w Azji. Pomogła sławetna Coca Cola i sok z kokosa. Do tej Coli powinny być jeszcze paluszki, ale tu tego nie ma. Żłopałam więc ten napój bogów, całkowicie bez wyrzutów sumienia z wiadomych powodów.
Jeśli chodzi o ceny, to szok i teraz rozumiem, dlaczego Garry twierdzi, że to idealne miejsce do życia dla niezamożnych ludzi. Jeżeli nocleg w hotelu że śniadaniem kosztuje mniej niż nocleg w Caravan Park, gdzie tylko korzystasz z ciepłej wody i prądu, a śpisz w swoim samochodzie, to wszystko wyjaśnia. Indonezyjska karta do telefonu kosztuje piętnaście dolarów australijskich, a w Australii karta kosztuje pięćdziesiąt dolarów. Tak jest ze wszystkim.
Pola ryżowe są wszędzie. Na niektórych ryż już jest wysoki, a na niektórych dopiero wschodzi. Duże pola ryżowe są po drugiej stronie naszej ulicy.
. Ryż jest niesamowicie zielony.
Ten dopiero wyszedł z wody. Pomyśleć, że to wszystko sądzą ludzie, a nie maszyny. Niesamowite.
A to są ryżowe ulice☺️, tak je nazwałam, oczywiście jeżdżą po nich motory, hahaha.
Wyobraźcie sobie, że nagle musisz ustąpić miejsca, tylko gdzie?
. Mistrz drugiego planu: wulkan 🌋 Agung
Wczoraj odwiedziliśmy znajomych Garrego. Kiedy przekroczyłam bramę posiadłości Nancy i Josepha, to szczęka mi opadła i tak została. Wyobraźcie sobie dużą posiadłość z trzema budynkami, prywatnym basenem, pięknym ogrodem i to wszystko za dwa i pół tysiąca złotych miesięcznie...Ja mając taką chałupę, w takich okolicznościach przyrody, może bym wychodziła na zewnątrz raz w tygodniu po zakupy.
Przed nami jeszcze miesiąc pobytu tutaj.
Jestem w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło. Siedem lat temu urocza kobieta z Polski poznała uroczego mężczyznę z Australii. Balijski motyl 🦋 zatrzepotał skrzydłami.....
Ta sama restauracja, ten sam stolik i ten sam uroczy mężczyzna...
Kocham 🦋🦋.