środa, 17 listopada 2021

Paximadia - życie twarde jak chleb.


Reasumując, to teraz spędzam w Grecji czwarty miesiąc,  trzy miesiące w ubiegłym roku i będą dwa miesiące w tym roku.
Zeszłoroczne doświadczenia mieszkania na wsi i to jeszcze podczas twardego locdawnu, nauczyły nas omijać szerokim łukiem wieś, bo pięknymi widokami się nie najesz. Dlatego tym razem, zdecydowanie Chania, czego absolutnie nie żałuję. Mieszkam przy piaszczystej plaży, w każdej chwili mogę z buta iść do sklepu, do tawerny, do centrum miasta. Mieszkam w trzykondygnacyjnym budynku z windą, ale...we windzie zmieszczą się dwie szczupłe osoby, albo jedną z walizką. To w sumie nieistotne, bo już samo to, że jest winda wprawia w zachwyt. Mieszkanie trzeba suszyć, suszyć i jeszcze raz suszyć. Należy również opatentować sposób na wiecznie zalaną wodą łazienkę. Mam na szczęście ręczniki na zmianę, obkładam basenik prysznicowy, potem mokry ręcznik do suszenia. W ten sposób korzystając z toalety nie brodzę w wodzie stojącej na podłodze. Obowiązkowo trzeba otwierać okna, a gdy jest bardzo wilgotno na zewnątrz, trzeba włączyć klimę. Mam dywaniki pod łóżkiem i tu również trzeba je co drugi dzień rozłożyć do suszenia, bo są wilgotne. Wczoraj niebo zaciągnięte chmurami, więc nie ma ciepłej wody. Do mycia garów trzeba podgrzać, bo niestety nie ma czegoś takiego, jak elektryczne przepływowe podgrzewacze wody. Mam na szczęście duży gar, do którego wlewam gorącą wodę z czajnika, dolewam zimnej i z garem udaję się pod prysznic. Wiecie, jednak to wszystko jest pryszcz, bo najważniejsze jest, że papier toaletowy wrzucamy do kibelka!!! To jest tutaj naprawdę ekstraklasa. Pani właścicielka zadbała o odpowiednie rury. To jest naprawdę czad. 
Woda pitna jest obrzydliwa. Nie da się pić, chociaż i tak jest super, bo są wyspy, gdzie wody z kranu nie można używać do niczego poza myciem i praniem. Trzeba kupować butelkowaną albo zainwestować w filtry. Na Krecie woda zdatna jest do użytku,tyle tylko, że nie jest smaczna, delikatnie mówiąc.
Byłam kilka miesięcy w Azji, jedno co mnie martwiło, to czy będzie tam chleb. No był, jaki był, to był, ale był. Najsmaczniejszy był w Tajlandii. Oczywiście opinia jest taka, że Polacy, to tylko by żarli chleb, co jest głupie i szkodliwe dla zdrowia..taaa, bo najlepsza jest trawa i ryż. Otóż w Grecji chleb, to jest coś...jest ważny, nie obywa się bez niego żaden posiłek. Nie robi się kanapek, tylko chleb dojada do potrawy, kelner stawia jeden talerz z chlebem, pysznym chlebem zaznaczam i przeważnie się go rwie. Nawet jak zamawiałam musakę do domu, to było pytanie, czy chcę chleb, no chcę, bo nie chcę być niegrzeczna i odmówić czegoś tak ważnego dla Greków, oczywiście że zjem ten chleb, ale niekoniecznie do musaki, która jest tak sycąca, że nic do towarzystwa jej nie potrzeba.
Na zdjęciu ciekawostka, to jest tak zwany chleb Praximadia. Bardzo go lubię. Jest wypiekany skomplikowaną techniką. To długa tradycja. Był przeznaczony dla marynarzy, bo nigdy się nie zestarzeje. Dodawany jest teraz do sałatek, lekko trzeba pokruszyć, można skropić oliwą, ale jeżeli sałatka jest z sosem, to sam zmięknie. Ja go również dodaję do zupy.
To prawdopodobnie był kiedyś dom.
Naliczyłam trzy takie miejsca, w których kiedyś były zabudowania.
Życie w Grecji bywa twarde jak Praximadia, ale kiedy zaświeci słońce, ponownie staje się rajem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz