Bardzo się ucieszyłam na widok Lidla i Rossmana, czym wzbudziłam zdziwienie Garrego, ale po odebraniu paragonu w Lidlu szybko zrozumiał o co chodzi i podzielił moją radość. Na dziale z alkoholem, nie mogliśmy oczu oderwać od cen, 0,7l wódki kosztuje 4 euro!
No nic, tylko pić!!
Latem w Gdyni, wszystkie restauracje,"wychodzą" na ulicę, co krok można usiąść w restauracyjnym ogródku, wypić piwo i coś zjeść. W Berlinie jest to niesamowicie toporne, a stan techniczny pozostawia sporo do życzenia, lepiej zjeść w środku lokalu. W ojczyźnie pysznego piwa, trochę mnie to zaskoczyło. Dziś zwiedzaliśmy Berlin, trochę kłopotu sprawiła podróż S i U banem, ale daliśmy radę:)Bardzo miła niespodzianka, na kawałku berlińskiego muru, tablica po polsku i niemiecku z podziękowaniami za wkład w zmiany ustrojowe w Europie.Brama Brandenburska musiała zostać zaliczona...Mała ja, na tle okazałego budynku Reichstagu.Bardzo odważne wróble:)
Jeszcze wieczorem spacer po okolicy i trzeba spakować walizkę, akurat, to opanowałam do perfekcji:)
Dziękuję za miłe komentarze, gdy dłużej nie pisałam, docierały do mnie zaniepokojone pytania, czy coś się stało, to bardzo miłe. Starałam się powstrzymać swoją impulsywność i pisać stonowane treści, nie wiem,czy to mnie się udało:)
Mimo stresu, zmęczenia, trudnej sztuce nie ulegania powszechnej panice pod tytułem"Lot do domu", wbrew opinii, że polegniemy, bo jesteśmy starzy, szliśmy do przodu, a trzymał mnie za rękę, silny, odpowiedzialny facet...nie żałuję ani jednego dnia i trochę łza się w oku kręci, że to koniec, a może dalszy ciąg nastąpi?
Może znów usłyszę: Mira, pakujemy walizki, jutro lecimy do......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz