Mój pierwszy pobyt w Malezji bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Wiecie, jak się człowiek nasłucha i naczyta o życiu w państwie muzułmańskim, to z zakodowanym nastawieniem ,że może być trudno, obaw trochę jest.
Kuala Lumpur, to piękne miasto, bardzo czyste, otoczone parkami z bardzo nowoczesną architekturą. Starą zabudowę można zobaczyć w dzielnicach chińskiej i indyjskiej.
Nowoczesne budynki na całym świecie wyglądają podobnie. Mnie od razu Kuala Lumpur skojarzyło się z Melbourne. Dlatego zachwyca mnie architektura, która nawiązuje do tradycji. Tak jak te piękne domy na zdjęciu poniżej.
My przez miesiąc mieszkaliśmy jak w pałacu Mont Kiara, to niesamowite miejsce, trochę kiczowate, ale nie ukrywam, że wrażenie robi ogromne. Park wokół trzech budynków był urzekający. Gdybyśmy jeszcze mieli odwiedzić to miasto,to zdecydowanie ponownie Mont Kiara jest brane pod uwagę. Mieszkanie składało się z pokoju z aneksem kuchennym oraz sypialni, łazienki, a toaleta osobno . Cena za dobę 120 zł, w tym za darmo Netflix, internet, basen, jakuzi, siłownia. Nie było dodatkowej opłaty za prąd. Europa przy cenach 120 euro za dobę wypada trochę blado....
W marketach mogłam kupić wszystko, co było mi potrzebne do przygotowania posiłków. Używam bardzo dużo warzyw i owoców. Musiałam zapomnieć o serach. Bardzo drogie. Oczywiście, że jadaliśmy też w restauracji, ale muszę powiedzieć, że bardzo mnie zaskoczył całkowity brak warzyw w posiłkach, pomimo, że w sklepach uginały się półki i były tanie.
Na talerzach, obojętnie w jakiej restauracji, warzyw się nie znajdzie oprócz świeżego ogórka.
Tak to mniej więcej wygląda, ryż, jakieś pasty, ogórek, jajo jeżeli nie jest to wegańska restauracja i wszystko.
Z ciekawostek, to w hotelach nie występuje cyfra 4, specjalny ukłon dla turystów z Chin, dla których jest pechowa, tak więc nie ma czwartego piętra , ani czternastego, ani dwudziestego czwartego itd. Pierwszy raz zorientowaliśmy się w windzie. Jest natomiast 3A, 13A itd.
Przyszli Hindusi, przynieśli słodkie pyszności i oczywiście śpiewali.
Przez miesiąc przywykłam do widoku pań kąpiacych się burkini, ubranych szczelnie mężczyzn i dzieci. Kiedy mieszkaliśmy w hotelu, nie mogłam zrozumieć, dlaczego w windzie jest basen, potem zrozumiałam. Jak oni tak dokładnie opatuleni wychodzą z basenu, to przecież woda ścieka strumieniami. W Mont Kiara w naszym budynku były normalne mieszkania, więc w windach było sucho, natomiast wyobrażam sobie, jak wyglądało w budynku hotelowym.
Trochę się dziwiłam, że nie ma motyli, ptaków, gekonów. Aż pewnego dnia zrumiałam. Przez okno zobaczyłam to:
Przestałam się dziwić, nic nie przeżyje.
W wynajmowanych mieszkaniach jest różnie, jeśli chodzi i wyposażenie.
W Mont Kiara był odkurzacz, żelazko, deska do prasowania, mop, suszarka do włosów. Natomiast wyposażenie kuchni trochę marne, jak na pobyt długoterminowy , gdzie w dodatku przygotowujesz posiłki w domu.
Trzeba było sobie poradzić.
Solniczka.
Maselniczka z opakowania po ciastku tortowym.
W kubkach po sokach był cukier i sól.
Dziękuję Bogu za plastik, który tutaj jest dostępny, bo na tekturze daleko bym nie ujechała.
Czas w Malezji dobiegł końca.
Nowe otwarcie, nowe miejsce, nowe wrażenia.
Następna w kolejce: Tajlandia, a dokładnie Krabi. W planach jest pobyt przez pięć tygodni. Jak będzie? Zapraszam wkrótce 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz