Kiedy się na coś czeka, czas się wlecze, a jak już się doczekasz, to pędzi jak oszalały. Mijają dwa miesiące pobytu na Bali, z czego większość czasu w Ubud. W Kuala Lumpur już czeka mieszkanie w apartamentowcu Ambasy. Będę musiała wywiesić kartkę z przeprosinami, bo zamierzam gotować jak wściekła, więc zapach czosnku, kapuchy pod różnymi postaciami, będzie się unosił w marmurowo- lustrzanych holach.
Plany się trochę zmieniły, bo zrezygnowaliśmy z wynajmu domu, teraz pomieszkamy trochę w wielkim mieście w Malezji, co mnie ogromnie cieszy, bo kocham miasta. Dżungla dżunglą, ale marmury też są fajne.
Spotkała nas ogromna niespodzianka. Paulina Młynarska napisał kolejną książkę, a w niej znalazł się rozdział o nas.
Już w sprzedaży, więc mogę...Ta książka,to baśniowa opowieść o realnym życiu. Opowieść o tym, jak dobrze jest mieć marzenia i plany, żeby je zrealizować, jak pociesznie chcemy oszukać przeznaczenie, a i tak nas dopadnie,to co dopaść miało..
Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy, że w tej baśniowej opowieści znajdziemy się również my... Bardzo, bardzo wzruszające. Pisałam na blogu o naszej historii, ale to zupełnie coś innego, przeczytać, jak odbiera, to ktoś patrzący z boku.
Dziękujemy Paulina Młynarska
Dziękujemy Gosia Kulik za zajefajny portret 😊
Walizkę mam oczywiście spakowaną, jeszcze tylko plecak i możemy ruszać. Garremu zajmuje to miejwięcej 10 minut, mnie dwa dni...no ale w końcu jestem kobietą, samych lakierów do paznokci pięć buteleczek, o butach już nic nie wspomnę lepiej, a i cały worek ozdób do włosów.
Jestem już piąty miesiąc w podróży, moja walizka, to mój dom, wszystko się musi zmieścić i nie przekroczyć 20 kg wagi . Daję radę.
Garry organizuje wypady, bo zna te miejsca doskonale. Czasem powędrujemy pieszo, co nie często się zdarza, bo wiek ma swoje prawa i trzeba ich przestrzegać. Odbijając od głównej ulicy można znaleźć ciekawe miejsca, z jeszcze starą balijską architekturą, ale już bardzo nieliczne.
Samo przemieszczanie się pośród pól ryżowych, ale nie tych z folderów turystycznych, które są wielką atrakcją dla zwiedzających, tylko tych normalnych pól uprawnych, jest utrudnione. Poruszasz się po dość wąskiej drodze, dzielisz ją z motorami różnych maści, a ruch jest dwustronny. Za bardzo nie ma gdzie ustąpić.
Wszystko jest zorganizowane, aby turyści spędzili tu miło czas. Tyrolka, huśtawki latające dosłownie nad polami, nawet można się przejechać rowerem po linie.
Potem odpowiednio ubrani przekroczyliśmy progi świątyni Pura Tirta Empul. Nie dokonaliśmy wodnego oczyszczenia...😀
Trochę się pokropiliśmy świętą wodą, znaczy się ja kropnęłam delikatnie, natomiast mnie dostało się nieco więcej, ale świętości nigdy za wiele.
W tej atmosferze ogólnej świętości, gdzie Garremu opadła suknia, wzbudzając ogólną wesołość, taki widoczek:
Kiedy ponownie otworzymy?
Czas pokaże.