wtorek, 4 kwietnia 2023

Australia....czyli prawie jak w domu.

26 marca o poranku, po ośmiu godzinach lotu z Kuala Lumpur liniami Air Asja, których osobiście nie polecam, wylądowaliśmy w Melbourne. Lot z niewielkim przygodami, bo start niestety był nieudany i przez to spędziliśmy w podróży o jedną godzinę dłużej. Cena biletu w tych liniach nie obejmuje posiłku, więc nie dostaniesz nawet szklanki wody, wszystko trzeba kupić. Zaopatrzyliśmy się trochę, ale wszystkiego nie dało się zjeść, a niestety na lotnisku w Melbourne musisz wyrzucić jedzenie, co z bólem serca zrobiliśmy. Z temperatury 31 stopni Celsjusza wlecieliśmy w 11stopni, różnicę dało się odczuć. Przed lotniskiem stoi taka oto rzeźba:
To jest Ikar.... nie wiem jak to skomentować, to tak jakby przed wejściem umieścić napis: " Memento Mori"- "Pamiętaj o śmierci".
Wiemy, jak chłopak skończył....
Wróciłam do Woodend po roku. Nie mogłam się doczekać, żeby znowu przytulić się do tego wielkiego zwierza. 
To chyba jest właśnie miłość od pierwszego wejrzenia, w zeszłym roku wystarczyło jedno spojrzenie i uczucie wybuchło. Nie znaczy, że maleństwo jest jest mniej kochane, jest kochane, tylko inaczej.

Maleństwo od razu, pierwszego wieczoru kazało mi się ganiać po chałupie, czyli też sobie od razu przypomniał nasze co dzienne zabawy.
Pierwsze zakupy i oczywiście rzuciłam się do półek z konserwami, bez problemu kupiłam to:
Dwa miesiące w Azji, można się stęsknić za kiszonymi ogórasami. Prawie całowałam ten słoik. A co najważniejsze, zjadłam sama, nikt z rodziny Garrego nie podzielił mojego entuzjazmu, co mnie oczywiście zupełnie nie zmartwiło. 
Rodzina Garrego mieszka teraz w nowym domu, w bardzo spokojnej okolicy. 
Wokół eukaliptusowy las, ale znalazłam nasze, polskie drzewo..brzoza
Kiszone ogórki, brzoza, no i jak nie czuć się jak w domu. Eukaliptusy są piękne, stare drzewa są naprawdę ogromne, różnią się kolorami kory 
Po okolicy poruszamy się tym:
Po ubiegło rocznych doświadczeniach z wpychaniem mnie do podobnego czołgu, opanowałam metodę wsiadania. Kiedyś jeździłam konno i podjęłam decyzję, że potraktuję tą maszynę podobnie. Tak jak wsiadając na konia, wkładasz lewą nogę w strzemię, a prawą przerzucasz przez zad, robię podobnie, czyli lewa nogą na stopień, a prawą zataczam lekkie koło i zwalam się na siedzenie. Działa. Nawet bez trudu, a trzeba zaznaczyć, że od pewnego czasu żyję w erze szklanych bioder, więc wszelkie ewolucje wiążą się z pewnym ryzykiem. Na zdjęciu wygląda niewinnie, ale to oszustwo, jest naprawdę wielki.
Podczas wycieczek można się natknąć na takie ciekawostki:
Tajemniczo zakamuflowana skrzynka na listy.
Po zwiedzaniu,można odpocząć i jednocześnie naładować baterie. Przy tym samotnym drewnianym fotelu stoi bateria słoneczna.
Byliśmy ponownie w moim ulubionym miejscu,na górze Macedon. Na szczycie stoi krzyż, w zasadzie bardzo podobnie to wygląda jak krzyż na Kamiennej Górze w Gdyni, czyli znowu domowa atmosfera i jeszcze do tego te hortensje, które są tak bardzo popularne w Gdyni.
Na parkingu stało takie cacko, uprzejmy właściciel zrobił nam zdjęcie.
Stary Rolls Roice.
Pozwoli płynie życie w małym australijskim miasteczku Woodend.
Dziękuję za uwagę i zapraszam ponownie ☺️